Kierunek - Lubicz Dolny (31)

W ostatni piątek było pogodnie, choć mocno wietrznie, mimo to zachciało mi się trochę powłóczyć po terenach mniej lub zupełnie mi nieznanych. Szybka decyzja skierowała mnie do Lubicza Dolnego. Jeszcze zimą opracowałem kilka tras, które w nadchodzących miesiącach chciałbym sprawdzić i ta była jedną z nich. Chociaż "trasa", to może za dużo powiedziane. W przypadku Lubicza miałem na liście kilka punktów, które chciałem zobaczyć, a jako, że topografia tej podtoruńskiej miejscowości nie jest mi obca, to trasę wyznaczałem na bieżąco - na miejscu, znaczy się spontanicznie. ツ
Zacząłem zupełnie "nie na dziko" czyli od przystanku autobusowego - tego przed mostem w Lubiczu Dolnym, a następnie skierowałem się na północ ul. Dworcową. Pierwszym celem włóczęgi był bowiem jaz, który planowałem zobaczyć już dwa lata temu, a do ostatecznej mobilizacji skłoniła mnie lektura najnowszej książki Roberta Małeckiego Zmora. To właśnie w tych okolicach rodzi się główna intryga powieści. Dla mnie jednak najistotniejszy był sam jaz oraz jego otoczenie. I właśnie tu zaczyna się dzika włóczęga, choć przecież sama konstrukcja na Drwęcy na pewno do dzikich nie należy. Ale podczas tej wędrówki nie dało się uniknąć elementów cywilizacyjnych, chociażby przechodząc przez wieś i przecinając główną szosę tranzytową czyli ul. Warszawską. Ale wracając na właściwe tory... Okolice jazu są bardzo malownicze. Drwęca jest tu wyjątkowo szeroka, być może koryto zostało w tym miejscu sztucznie poszerzone, ale niekoniecznie. Nie zmienia to faktu, że okolica jest bardzo urokliwa, a sam jaz... no cóż... sam jaz po prostu robi wrażenie.

Zaliczywszy pierwszy punkt wędrówki, wróciłem ulicą Dworcową do Warszawskiej, a następnie wbiłem się w Zbożową (dokładnie gdzie i jak pokazuję na powyższej mapce). Z niewielkiej łąki przy Zbożowej rozciąga się ciekawy widok na ruiny lubickiego młyna. Z kolei bardziej na południe jest urokliwy staw, a tuż obok wije się Drwęca.
 
I teraz tak: można spróbować iść brzegiem rzeki i tak dostać się pod most kolejowy. Jednak, trzeba się liczyć z tym, że przyjdzie Wam przeskoczyć strumyk, który wpada tam do Drwęcy. Nie jest szeroki i pewnie bym go przeskoczył, ale uznałem, że jest za duże błoto i mógłbym wywinąć orła. Zapadła więc decyzja o bezpiecznym odwrocie i spacerku na około wału, po którym jedzie pociąg. A zatem powrót do Zbożowej, ze Zbożowej do Dworcowej i zaraz za "tunelem" w wale w lewo. Tam biegnie Struga Lubicka. Odcinek wyjątkowo piękny i malowniczy: z przewróconymi nad korytem drzewami i z małymi wodospadami. Liczy jakieś 300 m i jest to ostatnie 300 m Strugi Lubickiej, bowiem zaraz potem wpada do Drwęcy, co możemy zobaczyć dochodząc do brzegu tej drugiej i odbijając nieco w prawo. Idąc zaś w lewo, dotrzemy do mostu kolejowego. Niestety, nie wiem kiedy powstał, ale w czasie II wojny światowej już był, a zatem nie jest to konstrukcja nowa i zresztą nie wygląda na taką. Ale most chciałem już zobaczyć dawno temu. Raz nawet zapuściłem się tu rowerem, ale dostęp z takim balastem okazał się na tyle utrudniony, że odpuściłem.

Do Torunia wróciłem przez Małgorzatowo (to taka bardziej przemysłowa dzielnica Lubicza Dolnego) i Las Dobrzejewicki. Według powyższej mapki trasa liczy sobie niespełna 9 km, ale jest to wersja uproszczona. De facto przeszedłem ponad 13 km, przy czym z aparatem zawsze jest więcej chodzenia/kręcenia się w poszukiwaniu najlepszego ujęcia, a do tego musiałem jeszcze dotrzeć do domu. A zatem jeżeli chcecie wybrać tę trasę, musicie liczyć się z dystansem raczej powyżej 10 km.

Komentarze

Popularne posty