Zimowa włóczęga II: Z Kaszczorka do Złotorii (24)

Z Kaszczorka do Złotorii? Czemu nie! Gdy tylko dowiedziałem się, że Drwęca jest skuta lodem, od razu wiedziałem gdzie wybiorę się na kolejną włóczęgę. Nigdy nie widziałem tej rzeki zamarzniętej, ale też nigdy nie byłem u jej brzegów zimą. Właściwie, aby zobaczyć Drwęcę nie trzeba przekraczać granic miasta, ale chciałem jeszcze zajrzeć na zamek w Złotorii i na półwysep między Wisłą a Drwęcą właśnie.

Trasa, która wyniosła ponad 17 km, jest bardzo malownicza i zróżnicowana. Kaszczorek przeszedłem brzegiem Wisły. Śnieg trochę utrudniał marsz, ale nie było to aż tak dokuczliwe, aby zacząć przeklinać tę drogę. Wszelkie trudy wynagrodziły mi sarny i jelenie pasące się na kaszczorkowych polach. Do włóczęgi zachęcała też piękna słoneczna pogoda. U brzegów Drwęcy, pod dachem stanicy, można było chwilę odpocząć, rozgrzać się gorącą herbatą z termosu i posilić gorzką czekoladą. Potem skierowałem się na betonowy most nad Drwęcą, po drodze mijając urokliwy Park Etnograficzny przykryty białą kołderką. Następnie udałem się na zamek, licząc na to, że duch Kazika Wielkiego jakoś mnie ugości. Niestety, miał wywalone na przybyłego gościa i nie poczęstował nawet zupą. ツ Oprócz resztek czternastowiecznego zamczyska, obowiązkowym punktem wyprawy do Złotorii był cypel między rzekami. Niestety, tym razem był mocno pokryty lodem i na sam koniec nie dało się wejść.

W drodze powrotnej mógłbym iść po swoich śladach, ale wybrałem inną drogę, tak dla urozmaicenia. Po dotarciu do głównej arterii Złotorii, skierowałem się na stary drewniany most. A potem, już na Kaszczorku, odbiłem w Zakole. Tutaj jest druga stanica rzeczna, z której również chętnie skorzystałem. Zima ma ten feler, że mocno ogranicza miejsca, gdzie można posadzić na moment cztery litery i wziąć oddech. Takie wiaty, to zbawienie dla strudzonych nóg włóczykija.

Dalszą wędrówkę kontynuowałem lasem. Na Skarpę dostałem się jednym z leśnych traktów, a potem już cały czas ścieżkami lasu dobrzejewickiego, który aktualnie ma wycinkę, więc część szlaków jest zamkniętych, co zmusiło mnie do nadłożenia drogi. Także wyszło ponad 17 km. Sporo, zważywszy na to, że nie dostałem tej zupy na zamku. Hehehe... ツ
trasa wyznaczona przez aplikację MapMyWalk na podstawie GPS

Komentarze

Popularne posty